Sunday, August 29, 2010

Edyta Bartosiewicz

Pamiętam sprzed lat taką opowieść usłyszaną od kolegi. Opowiadał o swoich kumplach, którzy byli na spędzie z cyklu Dni Miasta lub czymś w tym rodzaju. W ogródku piwnym nie było wolnych stolików, więc przysiedli się do niepozornej, drobnej dziewczyny. Siedziała sama z butelką baśniowego napoju bogów. W czapce bejsbolowej, spod której wymykały się blond kosmyki wyglądała bardzo ładnie i zwyczajnie jednocześnie. W dodatku okazała się całkiem sympatyczna. Wywiązała się miła rozmowa.
- Pardon, ja cię skądś znam – Odważył się w końcu jeden z nich – Tylko nie mogę sobie przypomnieć skąd…
Dziewczyna uśmiechnęła się i chcąc pomóc biedakowi odświeżyć pamięć, podpowiedziała:
- Pamiętasz kto dzisiaj występuje?
- No tak: IRA, Wilki, Edyta Bar… - tu urwał, spojrzał jeszcze raz na dziewczynę i oczy mu się powiększyły. Znacznie powiększyły.
- Ale to nie jesteś ty?!

To był 95 czy 96 rok. Edyta Bartosiewicz była wówczas u szczytu popularności. A wtedy na popularność trzeba było sobie zasłużyć. Wkrótce potem zniknęła ze sceny i z mediów. Mało kto wiedział co się z nią działo. Aż do wczoraj. 28 sierpnia, podczas Warsaw Orange Festival, Edyta dała swój pierwszy od dawna koncert. Jeśli nie liczyć pojedynczego występu w duecie z Krzysztofem Krawczykiem w 2003 roku, Edyty nie było całe dwanaście lat.

Fajnie, że wróciłaś! Jest też inna znana Edyta, która kiedyś robiła fajne rzeczy, ale ostatnio rozmieniła swój talent na drobne i obecnie znana jest bardziej jako Edzia. Także nawet nie będziecie się ludziom mylić. Powodzenia!


No comments:

Post a Comment